DziubekWrocław DziubekWrocław
652
BLOG

O wolności

DziubekWrocław DziubekWrocław Rozmaitości Obserwuj notkę 21

[ Chcąc, aby mój wpis traktujący o wolności był istotnie wolny, postanowiłem nie czytać do czasu opublikowania własnego innych tekstów konkursowych. Pragnę być w swych rozważaniach całkowicie niezależny i uniknąć zasugerowania się. Przy okazji zobaczymy, na ile nasze przemyślenia są podobne, a na ile się różnimy. Oraz co ewentualnie może być polem do najburzliwszych dyskusji. ]

 

 

PRÓBA ZDEFINIOWANIA WOLNOŚCI ORAZ OKREŚLENIA JEJ GRANIC

Wolność czym jest, każdy wie - tak można sparafrazować najsłynniejszą definicję z pierwszej polskiej encyklopedii "Nowe Ateny..." autorstwa ks. Benedykta Chmielowskiego (1700―1763). Jako że (choć w szczegółach nasze wyobrażenia zawierają pewne różnice) raczej wszyscy zgodzimy się co do ogólnego pojęcia: wolność to możność czynienia wedle woli i podejmowania decyzji spośród wszystkich opcji, bez jakiegokolwiek skrępowania i przymusu.

Problem pojawia się wówczas, gdy decyzje i czyny jednej osoby zaczynają rzutować - zwłaszcza negatywnie - na osoby drugie bądź trzecie. Dlatego konieczny jest kompromis, ustalenie jakichś granic - najlepiej minimalnych i jedynie niezbędnych, a jednocześnie precyzyjnych - które wyznaczałyby pokojowe współistnienie ludzi.

Alexis hrabia de Tocqueville (1805―1859) - francuski pisarz polityczny i myśliciel, ideolog i ideowiec, zwolennik, krzewiciel oraz apologeta liberalizmu arystokratycznego i demokracji liberalnej - twierdził, że "Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka".

I jest to bodaj najkrócej, a zarazem najcelniej ujęta zasada odnośnie do granic wolności. Wypowiedź na pozór wydaje się kolejną okrągłą sentencją, którą można przepisać do zeszytu ze złotymi myślami. Ale - paradoksalnie, wbrew pierwszemu wrażeniu - na tym polega jej siła: zdanie hrabiego de Tocqueville'a dzięki formie aforyzmu nie jest zamknięte samo w sobie, przez co elastyczne i ponadczasowe. Myśl ta mogłaby być drogowskazem dla stanowiących prawo i reguły współżycia społecznego tak w czasach jej szanownego autora, jak i w dobie telefonii komórkowej, Internetu, kart magnetycznych oraz chipów. Postulat XIX-wiecznego arystokraty pozostaje aktualny w wieku XXI, mimo że ówczesne tematy politycznych, społecznych i ideowych dyskusji czy sporów w ogromnej części różnią się od tych z epoki A. de Tocqueville'a. Dlatego też reguła ta nie daje się określić na poziomie definicji, lecz już na konkretnych przykładach - jak najbardziej (o czym będzie w dalszej części tekstu).

WOLNOŚĆ TO TAKŻE PRAWO DO POPEŁNIANIA CZYNÓW, RODZĄCYCH PRZYKRE KONSEKWENCJE...

... Pod warunkiem, że ew. konsekwencje ponosi tylko osoba ów czyn podejmująca. Czyli - cały czas należy pamiętać o postulacie Alexisa de Tocqueville'a: ażeby decyzje (a więc również ich skutki) jednych nie uderzały w drugich.

W poprzednich wpisach wielokrotnie odwoływałem się do jednej z zasad prawa rzymskiego: VOLENTI NON FIT INIURIA (Chcącemu nie dzieje się krzywda). Reguły oczywistej dla starożytnych Rzymian, która w obecnych czasach - i to nie tylko w Polsce, mimo że współczesna cywilizacja chętnie z owego starorzymskiego dziedzictwa czerpie - jest traktowana jak nielubiany krewny: niby się go przyjmuje do domu, ale nie gości z pełną otwartością i uprzejmością. A łacińska zasada Volenti non fit iniuria jest, uważam, jednym z fundamentalnych elementów wolności.

Tutaj posłużę się trzema konkretnymi przykładami sytuacji, w których wspomniana reguła zostaje naruszana, mimo że - z definicji zresztą - nie wykracza ona poza granice wolności, wyznaczone przez de Tocqueville'a.

  • Dorosłym, mającym zdolność do podejmowania decyzji, ludziom zabrania się m.in. palenia marihuany, choć jest to używka o wiele mniej szkodliwa (acz należy zaznaczyć, iż w dyskusji o wolności jest to akurat argument niepierwszorzędny) niż alkohol i nikotyna, a ew. skutków doświadczać może tylko palący [zobacz też: Przypisy1].
  • Dorosłym i zdolnym do decydowania ludziom nakazuje się zapinać pasy bezpieczeństwa w samochodzie, zamiast zostawić to wyłącznie ich wyborowi [zobacz też: Przypisy2].
  • Człowiek dorosły i ponoć wolny nie może postanowić o własnej śmierci: podjęcie każdej próby samobójczej (a nawet wyrażanie myśli samobójczych w określonych okolicznościach!) kończy się zazwyczaj przymusowymi wczasami na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego, zaś ludzie ciężko i nieuleczalnie chorzy, poddani permanentnym cierpieniom, nie mają możliwości umrzeć na własne życzenie, bo eutanazja jest prawnie zakazana.

Analogicznych faktów można by przytoczyć więcej - myślę jednak, że te trzy dostatecznie opisują sprawę. Jeżeli więc to państwo (system, obowiązujące prawo) wyznacza, co jest dla obywateli dobre, a co nie, i jeśli państwo decyduje o zdrowiu, a także życiu obywateli - nasuwa mi się jedno tylko, straszne skojarzenie. Państwo przypomina tu pana, natomiast obywatele - jego niewolników (patrząc w niechlubne dzieje ludzkości, kiedy niewolnictwo było usankcjonowane, z łatwością się dostrzeże, że relacje pan―niewolnicy tak właśnie wyglądały: pan był właścicielem zdrowia i życia niewolników, pan o tychże zdrowiu i życiu decydował). Albo - nieco łagodniej: państwo jest jak niania, zaś obywatele postawieni są w roli dzieci, którymi owa niania-państwo się opiekuje. O ile jednak obszar wolności niepełnoletnich rzeczywiście powinien być nieco mniejszy, o tyle ludziom dorosłym nie należy zawężać wolności bardziej niż do owego tocqueville'owskiego minimum.

WOLNOŚĆ OSÓB NIELETNICH

Rzeczą oczywistą i niewymagającą dalszego precyzowania jest, że ludzie, którzy nie osiągnęli pełnoletności, nie są zazwyczaj dostatecznie ukształtowani mentalnie oraz emocjonalnie. Ich wybory, decyzje, zachowania bywają nierzadko nazbyt spontaniczne i nieprzemyślane. Wolność osób nieletnich powinna - jak sądzę - być pomniejszona o ów element, dający prawo popełniania czynów, rodzących przykre konsekwencje. Nie można jednak pozbawiać dzieci wolności w większym stopniu. Oczywiście decyzja o tym winna leżeć głównie w gestii rodziców i opierać się na ich wyczuciu. Zaś państwo nie powinno się w rodzinę wtrącać, z wyłączeniem li tylko przypadków, w których dzieci bywają krzywdzone, a ich godność i wolność zostaje ewidentnie naruszana.

JESZCZE O PRAWIE DO SAMOSZKODZENIA

NE BIS IN IDEM. Dosłownie: Nie dwa razy w tej samej [sprawie]. Lub inaczej - w praktyce: nie należy karać dwukrotnie za to samo. Oto kolejna zasada, wywodząca się z prawa rzymskiego. Jeżeli zatem człowiek podejmuje decyzje, skutkiem których może sobie zaszkodzić bądź szkodzi - to czyż dodatkowe represjonowanie w postaci konsekwencji prawnych nie jest kolejnym odejściem od prawa rzymskiego: gdyż ukarany zostaje po dwakroć? Jeżeli ktoś zapadnie na chorobę układu oddechowego wskutek palenia lub jeżeli zostanie okaleczony po wypadku, bo nie miał zapiętych pasów etc. - czyż to nie wystarczy? A zresztą - w imię czego karać kogoś za jego wybory, skoro nikomu innemu nie szkodzi?... I do czego doprowadzić może ciągłe kierowanie się rzekomą troską o obywateli i w imię ich bezpieczeństwa zakazywanie im coraz to nowych czynów? Otóż w prostej linii taka polityka dąży do coraz większego tłumienia przyrodzonej człowiekowi wolności. Życie człowieka jest jego dobrem własnym, zaś człowiek wolny do nikogo nie należy oprócz siebie samego.

UŻYWANIE A NADUŻYWANIE

Nadużycie wolności ma miejsce wówczas, kiedy granica, wyznaczona przez maksymę de Tocqueville'a, zostaje przekroczona. Czyli - przykładowo - gdy ktoś zabija drugiego przy użyciu noża kuchennego. Albo np. jeśli ktoś zasiada za kierownicę pod wpływem alkoholu bądź innych narkotyków, przez co powoduje bardzo realne zagrożenie dla innych kierowców i pieszych. Również kiedy ktoś, źle rozumiejąc wolność słowa, wypowiada lub wypisuje kłamstwa na temat jakiejś osoby etc.

W żadnym razie jednak nadużywanie wolności przez pewną część populacji (najczęściej zdecydowanie mniejszą) nie może prowadzić do odebrania możliwości używania, a więc korzystania z wolności przez pozostałą (liczniejszą) część społeczeństwa. Nie powinno się, tłumacząc faktem nadużyć, nakładać prohibicji, zakazywać produkcji noży, ani też wprowadzać cenzury prewencyjnej etc.

Nagannym jest bowiem - jakkolwiek uzasadniane - traktowanie ogółu obywateli jak potencjalnych przestępców.

WOLNOŚĆ TO ŚWIADOMOŚĆ

Aby móc dokonywać w pełni wolnych wyborów, ludzi winni mieć odnośnie do czynów, które zamierzają powziąć, możliwie największą wiedzę. Szczególnie jeżeli chodzi o decyzje, które mogą rodzić negatywne dla nich konsekwencje. I kilka konkretnych przykładów: czymś dobrym jest ostrzeganie palaczy tytoniu o zdrowotnych skutkach z tej czynności wynikających; powinno się informować, czym grozić może jazda bez pasów bezpieczeństwa, zaś pragnącemu dokonać eutanazji należałoby wskazać wszelkie alternatywy i uzyskać możliwie maksymalną pewność, czy rzeczywiście tego chce. Jednakże ostateczna decyzja powinna być zostawiona samym zainteresowanym.

WOLNOŚĆ RODZI RÓŻNORODNOŚĆ

Banalnym w swej oczywistości jest dzisiaj twierdzenie, że ludzie - choć jakże do siebie podobni - są jednostkami indywidualnymi i niepowtarzalnymi. Różnimy się wszyscy nie tylko cechami fizycznymi, lecz również filozofią życia, wyznawanymi poglądami i kulturami, z których się wywodzimy. Każdy z nas ma - najkrócej rzecz ujmując - własną skalę wartości.

W społeczeństwie prawdziwie wolnym każdemu powinno być zapewnione prawo do realizowania wspomnianej skali wartości, a więc do życia wedle jego własnych poglądów, do praktykowania wybranej religii etc. Ponieważ te wszystkie składniki, powodujące wielorodność wśród ludzi, są w istocie elementami wolność tworzącymi: a więc - opierając się na definicji wolności z początku tekstu - są to po prostu konkretnego rodzaju decyzje. A te, jak wiadomo, powinny odbywać się bez skrępowania i przymusu.

Zatem także tutaj jak bumerang powraca postulat de Tocqueville'a. Jedynie ideologie, zakładające ingerencje w dobro, godność, wolność jakichkolwiek grup ludzi - dla przykładu wymienię te najbardziej popularne, historycznie skompromitowane: faszyzm i komunizm - w społeczeństwie hołdującym zasadom wolnościowym powinny być więc zdecydowanie zabronione.

RÓŻNORODNOŚĆ = POTĘGA, A WIĘC WOLNOŚĆ = POTĘGA

Najpotężniejszy dziś kraj, USA, ukonstytuował się m.in. na tym właśnie założeniu. To dzięki kulturowej wielości, ludziom pochodzącym z całego świata, którzy musieli żyć obok siebie, Stany Zjednoczone zbudowały swoją wielkość. Współistnienie różnych systemów wartości, swoboda myśli doprowadziły do sukcesów we wszelkich dziedzinach: techniki, medycyny, ekonomii, prawodawstwa czy sztuki.

Praktycznym przykładem siły różnorodności w naszym kraju jest m.in. Przystanek Woodstock. Jego uczestnicy przyjeżdżają z całej Polski, są w różnym wieku, pochodzą z różnych rodzin i środowisk, należą do różnych subkultur młodzieżowych, a jednak - co stanowi swoisty fenomen - potrafią uszanować się nawzajem i służą sobie pomocą. Piszę to na podstawie doświadczeń własnych (byłem na Woodstocku w latach: 2003, 2004, 2005 i 2006) i faktu, że na imprezie odnotowuje się niezwykle niską przestępczość - zwłaszcza biorąc pod uwagę jej masowość. Osobiście słyszałem o marginalnych przypadkach konfliktów pomiędzy woodstockowiczami, lecz nigdy nie byłem ich świadkiem. To - powtórzę - fenomen. I zagadka dla socjologów. Choć moim zdaniem fakt ten jest rezultatem przyjęcia wartości, przyświecających Przystankowi Woodstock, czyli prawidłowo zrozumianej wolności (zakładającej poszanowanie drugiej osoby i wzajemną tolerancję), przyjaźni i miłości. Być może popadam tu w patos, przez co oddalam się od racjonalnego ujęcia sprawy, jednak doprawdy trudno mi znaleźć inne wyjaśnienie.

WOLNOŚĆ TO PRAWO DO PRYWATNOŚCI

Technika XXI wieku daje nieznane dotąd możliwości identyfikacji i dotarcia do człowieka. Ale możliwość czynienia czegoś nie jest równa z prawem do tego. Gromadzenie danych o obywatelach przez państwo powinno być ograniczona do niezbędnego minimum, potrzebnego do kontaktowania się z nimi. Niepokoi mnie pobieranie odcisków palców od każdego, kto pragnie wyrobić paszport (dotąd czyniono to wyłącznie wobec kryminalistów i podejrzanych o złamanie prawa). Oburza mnie przepis, zakładający tworzenie baz rejestrów rozmów telefonicznych z ostatnich 5 lat. Przywodzi to skojarzenia z antyutopijną powieścią George'a Orwella "Rok 1984", w której świat przedstawiony był wolności totalnym zaprzeczeniem. Byłoby dobrze, gdyby identyfikacja miejsca, w którym obywatel w danym czasie się znajduje, poprzez trackingi GSM, została prawnie zakazana. Inwigilowanie obywateli to, jak wiadomo, typowa praktyka w ustrojach totalitarnych, które wolność miały za nic.

GRANICE WOLNOŚCI BYWAJĄ NIEKIEDY CIENKIE. PARADOKS I NADUŻYCIE WOLNOŚCI

Bywa, że - mimo elastycznej, acz jasnej cezury Alexisa de Tocqueville'a - niełatwo jest stwierdzić, w którym momencie naruszane są granice wolności, a którym sama wolność. Zwłaszcza jeżeli w jednym przypadku nakłada się na siebie kilka czynników. Nie jest to jednak niemożliwe. Ciekawym przykładem jest przypadek jawnie nazistowskiej strony internetowej "RedWatch", z którą państwo polskie wciąż nie może sobie poradzić. Wedle prawa stanu USA, na którego serwerach internetowych owa witryna się znajduje, treści w niej zawarte granic wolności nie przekraczają, bo mieszczą się one w szeroko pojętej wolności słowa. Czyżby? Oprócz głoszenia określonych poglądów, z którymi identyfikują się założyciele strony, zawarte są na niej elementy ewidentnie wolność gwałcące. Wymienię jeden, najistotniejszy, bo niepodważalny. Wspominałem, że w wolności mieści się również prawo do prywatności. Tymczasem faszyści z "RedWatch" ewidentnie prawo to naruszają, publikując dane nt. swoich ideowych wrogów (często bardzo dokładne, włącznie adresem zamieszkania i numerem telefonu). Być może w dalszych działaniach, mających na celu usunięcie tej haniebnej strony, warto by szczególnie na ten aspekt zwrócić Amerykanom uwagę? Granice wolności nie zabraniają bycia złym człowiekiem, złorzeczenia innym, uważania go za kogoś gorszego, ale podejmowanie konkretnych działań, mających na celu uderzenie w godność i wolność drugiej osoby, i otwarte nawoływanie do tego, poparte tymiż działaniami, z całą pewnością w ramach wolności się nie mieści. Nie wiem, w jaki sposób prawo owego stanu amerykańskiego odnosi się do ochrony danych osobowych. Jeżeli jednak dopuszcza podawanie do wiadomości publicznej tak dokładnych informacji, to i w przypadku Stanów Zjednoczonych, które wcześniej podawałem jako wzór wolności, sprawdza się stara jak świat prawidłowość informująca, że ideałów po prostu nie ma. Jakże często też ideały, uprzednio czczone, zostają później zdeptane. Benjamin Franklin, Thomas Jefferson i Abraham Lincoln przewracają się w grobach...

"L'HOMME EST NÉ LIBRE - ET PARTOUT IL EST DANS LES FERS"...

... Czyli: "Człowiek urodził się wolny - a wszędzie jest w kajdanach" - pisał Jean-Jacques Rousseau (1712―1788), jeden z najwybitniejszych myślicieli francuskich z czasów oświecenia, w rozprawie pt. "Umowa społeczna" (1762 r.). W zdaniu tym filozof zwrócił uwagę na dwie rzeczy:

  1. Wolność jest człowiekowi czymś przyrodzonym, a więc danym przez Boga / Naturę (jak kto woli). Wszelkie próby pozbawiania bądź ograniczania człowiekowi wolności są zatem wywyższaniem się nad Boga / Naturę. A czyż twór może być wyższym od twórcy? Jeżeli mamy jakieś wątpliwości - znowu spójrzmy w historię, Nauczycielkę Życia, i odpowiedzmy sobie, jak takie próby dla ludzi się kończą.
  2. Nie istnieje wolność absolutna.

Być może (nie wiem, przekonam się po opublikowaniu swego tekstu) któryś z uczestników konkursu dojdzie do podobnych wniosków i na pytanie "Czym jest dla mnie wolność?... " odpowie: "Wolność? Takie coś naprawdę nie istnieje!". Dlatego ważne jest rozdzielenie wolności absolutnej od wolności realnej. Wolności absolutnej w istocie nie ma, bo ogranicza nas fizyka, chemia i biologia. Już sama natura, jeśli chodzi o wolność idealną, uczyniła z nas niewolników. Nie możemy latać jak ptaki (popularna w kulturze alegoria wolności), choćbyśmy pragnęli; nie możemy słowem czy samym pragnieniem zniwelować bólu i przykrych dla nas sytuacji, a zatem nasza wola i tu jest krępowana. Uważam jednak, że taka postawa jest po prostu obrażaniem się na rzeczywistość, przypominającym kierowanie pretensji do deszczu, że pada, a więc narzekaniem na coś, na co kompletnie nie mamy wpływu. Skoncentrujmy się wobec tego nawolności realnej: dążmy do zachowania tego, co dane nam zostało i przynajmniej to respektujmy. Nie pozbawiajmy się wolności w większym stopniu. Także drugiego człowieka (tocqueville'owskie minimum) traktujmy, w najgorszym wypadku (jeśli już inaczej nie potrafimy), jako element natury.

PODSUMOWANIE

Intrygującą karierę zrobił tytuł programu telewizyjnego Jurka Owsiaka: "Róbta, co chceta, czyli rockandrollowa jazda bez trzymanki" [nadawany w latach 1991―1994 w TVP 2] - stając się w świadomości co niektórych ludzi nierozłącznym z Owsiakiem hasłem, błędnie interpretowanym jako nawoływanie do postawy skrajnie egoistycznej i niczym nieograniczonego stylu życia:

"Są ludzie, którzy dorabiają do wszystkiego zbędną ideologię. Rzeczywiście spotkałem się z takimi odczytaniami naszego hasła. Róbta, co chceta to po prostu zabawa, tytuł programu, muzyka..." - wyjaśniał Jurek Owsiak w rozmowie z dr. hab. Bartłomiejem Dobroczyńskim, adiunktem w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego [Bartłomiej Dobroczyński, Jerzy Owsiak: Orkiestra Klubu Pomocnych Serc, czyli monolog-wodospad Jurka Owsiaka. Kraków, Instytut Wydawniczy ZNAK, 1999].

Skoro jednak abstrakcyjny tytuł wskutek złych intencji stał się konkretnie odczytywanym hasłem, pozwolę je sobie nieco rozszerzyć. I niech to będzie ogólny wniosek do całego mojego tekstu: Róbta, co chceta, byle byśta tylko innym nie szkodzili i zdawali sobie sprawę z tego, co robita. Tym właśnie jest dla mnie wolność!


 

Przypisy

1. Kwestię tę dogłębnie poruszałem we wcześniejszych wpisach: Dlaczego (nie) warto zalegalizować marihuanę i haszyszczęść 1, część 2, część 3 - oraz: O legalizacji konopi po raz 6. - PRZEŁOM!

2. Na ten temat pisałem w notce: Nie są to wolności czasy: zapnij bezpieczeństwa pasy!

chrześcijanin † rzymski katolik wolnościowiec, liberał klasyczny (nie lewicowy), libertarianin (prawe skrzydło), minarchista, zafascynowany konserwatyzmem wolnościowym za sprawą Nicolása Gómeza Dávili wyznawca zasady (której oczywiście nie da się określić na poziomie definicji, lecz na konkretnych przykładach - jak najbardziej), że wolność danej osoby kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej - i to powinno być jedyne ograniczenie wolności patriota, antykomunista, antynazista, antysocjalista, antyfaszysta     Publikuję również na: www.radiownet.pl/republikanie/dziubkito       „[…] jeśli człowiek nie ma się na baczności, ludzie zmuszą go do robienia tego, czego chcą, albo – jeśli jest uparty – do robienia czegoś wręcz odwrotnego, po prostu im na złość” [Ken Kesey (1935––2001): „Lot nad kukułczym gniazdem” (1962 r.)]   „Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania” [Bolesław Prus (1847––1912)]   „Jeżeli jednostka obrabuje inną jednostkę, nazywa się to «rabunkiem». Jeśli czyni to grupa – «sprawiedliwością społeczną»” „Ten, kto domaga się równości, kończy, żądając, aby karać utalentowanych” [Nicolás Gómez Dávila (1913––1994)]   „Socjalizm to nowa forma niewolnictwa” [Alexis de Tocqueville (1805––1859)]   „Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu. Nie może być kompromisu w dziedzinie zasad podstawowych ani spraw fundamentalnych. Cóż moglibyście uznać za kompromis między życiem a śmiercią?” [Ayn Rand (1905––1982)]   „My, którzy umiemy mówić, musimy być głosem dla tych, którzy mówić nie potrafią” [Sługa Boży ks. abp Óscar Arnulfo Romero y Galdámez (1917––1980)]     Popieram i polecam:  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości